
WojnawKolorze
@wojnawkolorze
10 lutego - 85. rocznica pierwszej sowieckiej deportacji Polaków w głąb ZSRR. Zesłano wówczas 140 tys. Polaków z Kresów, w tym 58 tys. dzieci, do różnych obwodów ZSRR. Ofiarami byli przede wszystkim osadnicy wojskowi, leśnicy, urzędnicy i pracownicy PKP. Zapraszam na nitkę.
„Mury kamienic i domów zabarwiły się od różnych plakatów. Wszystkie były prawie jednakowej treści: »Skończyły się rządy panów polskich. Czerwona Armia wyswobodziła od nich Polskę«”
„Żołnierze [sowieccy] rozkazali nam tonem niedopuszczającym sprzeciwu lub pytań spakować najpotrzebniejsze rzeczy w ciągu 2 godzin. […] poruszaliśmy się w przerażeniu i poczuciu ogromnego zagubienia”.
„W nocy, 10 lutego, obudziłam się z okropnego snu. Śniło mi się, że pali się nasz dom. Zbudziło nas łomotanie do drzwi i okien. Do domu weszło dwóch umundurowanych i uzbrojonych mężczyzn oraz kilku cywilów. Przed domem stały dwie pary sań. Kazano nam się szybko ubierać i razem stanąć, ponieważ chcą z nami porozmawiać. Odczytano nam skład naszej rodziny, pomijając jednak mnie. Ponieważ ojca nie było, powiedzieli, że go znajdą i do nas dołączą. Wtedy przeczytano nam wyrok – »przesiedlamy was do innej obłasti jako politycznie szkodliwy element«.” Jadwiga Pytlarz
„Okazało się, że jest nas jak śledzi w beczce. Małe dzieci, zaduch, płacz, odór niesamowity, bo przecież dzieci się moczyły, brudziły. U nas też była mała siostrzyczka, która miała roczek. Co mógł pomóc nocnik, skoro nie można było niczego wyprać.” Helena Gałęziewska-Stefanowska
„Na stacjach miejscowi przychodzili prosić [deportowanych!] o chleb. W czasie drogi przez okienko wagonu obserwowaliśmy jak wygląda Rosja. Bieda wyzierała z domostw i twarzy ludzkich. Ludzie byli biednie ubrani. Domy były stare i brudne, bardzo rzadko widzieliśmy bydło. Lasy były wyniszczone.” Hanna Świderska
„Wskutek złego odżywiania matka straciła pokarm jeszcze w czasie podróży. Na posiołku brakowało czegokolwiek, czym można by odżywiać niemowlę, a na kaszę owsianą było zbyt małe. Brakowało też smoczka, przez który podaje się dziecku pokarm. Karmiono więc niemowlę smoczkiem zrobionym ze szmaty, a zamiast mleka podawano cukier rozpuszczony w wodzie. [...] Dziecko zamiast się rozwijać, gasło z każdym dniem. Jak długo może żyć niemowlę odżywiane tylko cukrem i wodą? Umarło z głodu.”
„Wreszcie dojechaliśmy na Ural, do stacji Uśfa. Tam nas z wagonu wyrzucili na śnieg. Dopiero po paru godzinach przyszły sanie sowieckie i zaczęły odwozić na posiołek [osiedle]. Mróz duży, a nam nic nie dali do ubioru, tylko to, co kto miał na sobie. Małe dzieci zamarzały po drodze. Mieszkanie dostaliśmy nędzne, niezabezpieczone przed zimą, a do tego jeszcze pełna masa szczurów i pluskw. Babcia była już starsza, to leżała cały czas w łóżku. Ale było dużo pluskiew, więc wyssały wszystką krew i po paru miesiącach babcia umarła.” Tadeusz M.
„Cóż to były za warunki! Nam, przybyszom z Polski, nie mieściło się w głowie, że ludzie mogą tak żyć. Spaliśmy na barłogach, rozciągniętych na ubitym klepisku. W chałupie był nawet piec, nie było jednak czym w nim palić. Dzienny przydział jedzenia wynosił parę kromek starego, czerstwego chleba. O wszechobecnym robactwie nie muszę chyba mówić. (...) Mieliśmy wyciągać z rzeki spławiane nią bale drewna. Drewno samo w sobie jest ciężkie, a co dopiero, gdy nasiąknie wodą. Ta praca przekraczała siły nastolatki. Gdy wieczorem przywozili nas do kołchozu, byłam nieprzytomna ze zmęczenia. Ubranie wisiało na mnie w strzępach. Padałam na nasz barłóg i zasypiałam. Dlaczego oni tak nas męczą? Co im zrobiliśmy?” Danuta Hewanicka
„Największą plagą i głównym powodem innych plag był głód. Głód sprowadzał choroby. Głód zabijał serca w ludziach, którzy za kawałek chleba donosili na współnędzarzy. Głód doprowadzał do wysprzedania ostatniego łaszka, że nie było w czym umarłych pochować. Głód doprowadzał do jedzenia zdechłych koni. Głód robił człowieka zwierzęciem niepomnym na nic.” Anastazja i Krystyna Soleckie
„W baraku obok mieszkał czteroletni chłopczyk. Pamiętam go dobrze, bo lubiłam się z nim bawić. Był bardzo słodki, zawsze trzymał się maminej spódnicy. Zmarł jako jeden z pierwszych. Rozpacz jego matki była niewyobrażalna. To było jej jedyne, ukochane dziecko. Niestety, zachorowało także niemowlę żony pana Stencla. Opiekowałam się nim, odganiałam od niego muchy. Bardzo marudziło, było głodne. Potem przestało nawet płakać. Tylko kwiliło, a potem zamilkło.” Alina Chodkowska
„Kto wyrobił normę, ten dostawał pięć rubli i trzysta gram chleba. Za pięć rubli można było kupić dwie garści ziarenek ze słonecznika. A który nie wyrobił normę, dostawał sto gram chleba. I na taką pracę wypędzili moją matkę, nie dając odzieży. Pracowała przy [minus] 60 stopniach i zamarzła. My zaś w trzech zostaliśmy bez żadnej opieki. I musieliśmy chodzić na żebry.” Mieczysław D.
„Ludzie marli z głodu i wycięczenia. Dnia pewnego zachorował mój tatuś, brat i siostra. Teraz ja sam musiałem chodzić do roboty, by zapracować na całą rodzinę i moja biedna porcja chleba musiała starczyć dla wszystkich. Mieliśmy trochę odzierzy, którą sprzedaliśmy na chleb, by nakarmić chorego tatusia, brata i siostrę. Niestety nic nie pomogło, gdyż brat i siostra zmarli.” Ewaryst N.
„Chleba nigdy nam nie starczało i ja zawsze chodziłem głodny, a na wiosnę zbierałem trawę, mamusia brała i krajała i soliła i my tę trawę jedli.” Edward K. „Ludzi chorych ściągali z łóżka i kazali iść do pracy. Ciężkie to było życie, nie dawali chleba. Ludność wymierała. Latem ludzie żyli jagodami i grzybami.” Kazimiera P.
„Wybrałyśmy sobie opuszczoną ziemiankę. Nasz nowy dom miał dach zrobiony ze słoneczników, patyków, słomy i błota. Po każdym deszczu trzeba go było lepić od nowa. Latem nie stanowiło to wielkiego problemu, ale jak przyszła zima, zaczęłyśmy straszliwie marznąć. Klepisko czyściłyśmy nawozem, wierząc, że w ten sposób zdechną wszystkie pluskwy. Niestety, nie zdawało to egzaminu. Wieczorem sypały się na nas z sufitu. A na domiar złego biegały po nas jeszcze myszy i szczury. Przymierałyśmy głodem, a ja zaczęłam straszliwie chorować na szkorbut i moją twarz pokryły wielkie strupy. Boże, przez co myśmy wtedy przeszły!” Janina Kwiatkowska
„Ludzie umierali z głodu i wyczerpania pracą. Nie było się w co ubrać, nie było co jeść, a kazali tylko pracować. Wiem, że wymarła cała rodzina Turków. Pamiętam jak najmłodszy chłopczyk żebrał o chleb, nikt mu nic nie dał, bo sam nie miał. Chłopiec ten zamarzł z zimna i głodu.”
„Pamiętam, jak na jednym z kołchozów w Uzbekistanie było siedem rodzin, które wymarli z głodu, pozostało jedno małe dziecko liczące dwa lata, dziecko płakało, gdym wszedł do mieszkania i mówi do mnie: »tatuś nie chce wstać, Zosia płakać i płakać«”.
Jeśli zostałeś/zostałaś do końca, bardzo mi miło i dziękuję. Wdzięczny będę, jeśli puścisz te strzępki wspomnień dalej, by nie zniknęły w naszej codzienności.
A jeśli cenisz sobie moją pracę, zachęcam do wsparcia: https://buycoffee.to/wojnawkol...